John Baldessari i jego zabawny i prowokujący anty-performance z 1971 roku, zatytułowany I’m making art (Robię sztukę), to coś, co warto znać.
Na nagraniu Baldessari stoi przed kamerą i robi sztukę – zmienia pozycje i mówi nam, że robi sztukę. A skoro jego intencja, jako artysty, jest tak wyraźnie określona, nie możemy mieć wątpliwości, że Baldessari robi właśnie to, co mówi – czyli sztukę, przecież nas o tym wyraźnie informuje.
Wiemy z pewnością, że nie robi nic innego. Ufamy uczciwości artysty i nie podejrzewamy, by mógł nas oszukiwać w tak bezczelny sposób – mówiąc, że robi sztukę, a jednocześnie robiąc coś innego. To byłoby nie do przyjęcia ze względu na pewne podstawowe normy etyczne, które towarzyszą robieniu sztuki. A przecież artysta musi zachować, by widz mógł taką sztukę oglądać i nie czuć się robiony w balona. Prawda?
John Baldessari był przełomową postacią ruchu sztuki konceptualnej, który pojawił się na przełomie lat 60. i 70. XX wieku. Ruch ten kładł nacisk na idee, język i działania performatywne ponad formalne zajęcia malarskie. Dla wielu konceptualistów każdy akt można uznać za dzieło sztuki. A Baldessari w humorystyczny i ironiczny sposób przygląda się skrajnościom takiego stanowiska. W ironicznym nawiązaniu do sztuki ciała, sztuki procesu i performance’u Baldessari kwestionuje definicje treści i realizacji sztuki. Wykonuje swoje ruchy z niezwykłą precyzją, porusza rękami, ramionami i całym ciałem wystudiowanymi, drobnymi ruchami. W każdym geście intonuje frazę „Tworzę sztukę”. Każdej artykulacji frazy nadano inny akcent i niuans, jakby sztuka powstawała z chwili na chwilę. Jak na ironię ten wskaźnik ruchów ciała jest równoważony przez powtarzalną monotonię ćwiczenia.
Choć Baldessari wzbrania się przed nazywaniem siebie performerem. Jak sam artysta mówi: „Uważam, że występy to dla mnie trochę zbyt gorące zajęcie”. To jednak jego „anty-performance” stanowi sedno tej pracy.
Baldessari łączył w swojej twórczości malarstwo, fotomontaż i język. Posługiwał się różnymi środkami przekazu – mediami, rzeźbą, grafiką, malarstwem, performance’em czy instalacjami, ale to mu nie wystarczało. Włączał do swojej pracy również tekst, aby dekonstruować zawarte treści i pokazywać grę pomiędzy słowem a przedstawionym obrazem. Bardzo charakterystycznym elementem jego prac, zwłaszcza fotografii, były kolorowe kropki. Artysta umieszczał je na twarzach bohaterów, tym samym zmuszając widza, do obserwowania kontekstu, zamiast skupiania się na specyfice twarzy bohaterów, ich emocjach.
John Baldessari w Codzienniku Artystycznym: