W dzisiejszym Codzienniku Artystycznym praca Haiku Wody autorstwa japońskiego artysty Koji Kamoji. Proszę sobie to wyobrazić. W rzeczonym roku ’94 w Legionowie dwóch mężczyzn – dyrektor biblioteki publicznej, Stefan Szydłowski i artysta Koji Kamoji postanowili wybudować studnię.
Panowie kopali kilka tygodni nocami w saboty i niedziele, kiedy biblioteka była nieczynna w pełnej konspiracji.
W tym celu w jednej w sal bibliotek przebili dwa stropy. Wycieli dwa parkiety i wpuścili w dziurę kilka betonowych cembrowin, by na dnie dokopać się do żywej wody.
Wybuchł skandal. Szydłowskiego wylali na pysk, instalacja usunięta. I właśnie poniekąd dzięki temu praca Komojiego nie tylko przeszła do historii. Nie tylko odsłoniła wodę, ale i pokazała wiele prawd na temat świata, w którym żyjemy. W tym jedną fundamentalną własność instytucji zasiedlanych przez urzędników. Aby móc w spokoju i ciszy nie istnieć w żaden interesujący sposób.
Koji Kamoji
Pod koniec lat 50., po ukończeniu Akademii Sztuk Pięknych Musashino, Kamoji wyjechał z Tokio i zamieszkał w Warszawie. Ta decyzja miała decydujące znaczenie w jego życiu – artysta jest dzisiaj jedną z ważniejszych postaci polskiej sztuki współczesnej.
Na początku swojej działalności artystycznej w Polsce, w latach 60., współpracował z Galerią Foksal, której działalność była nastawiona prezentowanie sztuki intelektualnej, miała międzynarodowy program o bardzo zdecydowanym, nowoczesnym na ówczesne czasy profilu.
Życie prywatne, czy bolesne przeżycia były jego stałą inspiracją – śmierć przyjaciela, która będzie powracała w późniejszych pracach, czy podróż do Polski Kanałem Sueskim odegrają znaczącą rolę w jego artystycznych realizacjach.
Twórczość Kamojiego to poniekąd materializacja haiku na grunt sztuk wizualnych. Nastrój przemijania, lapidarność, prostota i minimalizm łączą się w koncepcji in situ – każdy obiekt Kamoji prezentuje w konkretnie przeznaczonej do tego przestrzeni.