
Historia szaleństwa, a może nawet opętania przez jabłka i gruszki, którego ofiarą padł niemiecki pastor Korbinian Aigner z Bawarii.
Aigner, znany jako Pastor Jabłek (Apfelpfarrer), przejawiał niezwykłe zainteresowanie owocami od lat młodości i poświęcał im każdą wolną chwilę.
Już samo jego życie było dosyć niezwykłe. Jako 17-latek założył stowarzyszenie hodowców owoców, a wkrótce potem zaczął dawać wykłady dotyczące uprawy jabłek. Na księdza został wyświęcony w 1911 roku, a w 1939 roku został zesłany przez nazistów do obozu koncentracyjnego w Dachau za wygłoszenie wątpliwości, czy zamach na życie Hitlera byłby grzechem.
Jednak nawet w obozie, Aignera miłość do jabłek nie dała o sobie zapomnieć. Legendy głoszą, że pomiędzy barakami artysta zasadził sadzonki jabłoni, której odmianę nazwał „KZ3” – obecnie znamy je jako „jabłko korbińskie”.
W Sachenhausen Aigner był bliski śmierci, ale ponoć się zaparłby nie umrzeć, mówiąc: Nie zrobię wam tej przysługi, gnoje. Po wojnie wrócił do pastorowania i swojej pasji: jabłek. Malował je uporczywie na formatach pocztówkowych, aż do swojej śmierci. Sławę uzyskał dopiero 45 lat po śmierci, gdy tę szaleńczą pracę pokazano podczas wystawy Documenta 13 w Kassel w 2012 roku. To był pierwszy raz, kiedy jego prace zostały pokazane szerszemu gronu pod sztandarem sztuki konceptualnej. Rok później ukazał się katalog, w którym zebrano wszystkie jego obrazy.
Jabłka głównie rysował ołówkiem, by później pokryć je akwarelą, a zdarzało się, że również gwaszem. Czasem tworzył na tekturze i posługiwał się kredką, a czasem na starych teczkach.
Aigner tworzył z miłości do sztuki czy z miłości do jabłek? Zdecydowanie to drugie! Był artystą, ale przede wszystkim zapalonym badaczem – rysunki tworzył głównie do identyfikacji odmiany. I znalazły one swoje zastosowanie – artysta przekazał je Wydziałowi Uprawy Owoców Politechniki w Monachium, teraz z kolei znajdują się one pod opieką Archiwum Historycznego TUM (można o tym poczytać o tutaj!)
Jego jabłka, a czasami gruszki, uczą nas o tym, czym jest sztuka: pełną samozaparcia miłością i pełnym pokory spojrzeniem.
Nietypowe zestawienie dwóch artystów, którzy jednak mają ze sobą coś więcej wspólnego, niż tylko miłość do sztuki. Tak się składa, że Paul Cézanne, francuski postimpresjonista, również był miłośnikiem jabłek, a właściwie – martwej natury, której jabłka były nieodłącznym elementem. Martwa natura była jedną z głównych osi jego twórczości. Podchodził do niej w niekonwencjonalny sposób. Nie była ona dla niego afirmacją przedmiotów, odwoływaniem się do kanonu czy praktyką umiejętności – była eksperymentem. Badał i ćwiczył na niej granice perspektywy linearnej, którą.. odrzucił. Nie jest to przypadkowe, że owoce na jego obrazach zdają się poruszać. Zupełnie tak jakby artysta operował nie tylko perspektywą, ale i czasem, prawda?



Galeria Sztuki Współczesnej ToTuart: https://totuart.com/
Dom Aukcyjny w Warszawie ToTuart: https://totuart.com/pl/totu-dom-aukcyjny.html